bukowski, miller, cendrars, llosa, durrell, fante, bataille, zorro i 25 innych meneli
teksty na adres: wolowczyk@gmail.com

20081115

Wywiad z red. nacz. literackiego artzina “Szmira” - Rafałem Wołowczykiem






“Szmira” jest to literacki artzin wydawany w Lublinie. To niezależne pismo bez ISSN, bez siedziby oraz bez funduszy. Cała redakcja, począwszy od korekty, a skończywszy na wydawcy, to jeden człowiek. Pismo wychodzi nieregularnie i z każdym numerem zmienia się jego struktura. I nie wiadomo, dlaczego (a może właśnie dlatego) staje się ono jednym z ciekawszych piśmienniczych zjawisk regionu lubelskiego.Każdemu numerowi patronuje jeden awangadowy pisarz, pierwszemu Charles Bukowski, drugiemu Henry Miller, trzeciemu Blaise Cendrars, a czwartemu Johna Fante i okazjonalnie Mieczysław Alberta Krąpiec. Redakcja NIEDOCZYTANIA opublikowała wywiad z twórcą Szmiry Rafałem Wołowczykiem.
1. Jakie były początki powstania pisma? Z tego, co sobie przypominam, współpracowałeś wtedy z ludźmi z Katowic.
Tak, pierwszy numer powstał w Katowicach. Był wrzesień 2005 roku. Podbiliśmy wówczas tamtejsze szynki. Na okładce Mary Lou kreski Bukowskiego. Byłem świeżo po napisaniu nieopublikowanego nigdy Szpagacisty. Konkurs, do którego startowałem, wygrała książka kucharska. Pierwsza “Szmira” to głownie fragmenty tej powieści poprzerabiane na opowiadania i wiersze sygnowane zmyślonymi pseudonimami. Był to okres dla mnie najbardziej twórczy. Przez trzy miesiące prawie w ogóle nie wychodziłem z domu. Społecznie nieakceptowany. Leżałem i czytałem, wstawałem i pisałem. Życzę tego każdemu, kto w ogóle zabiera się do tej roboty. Trzy miesiące to długo, nie znam wielu, którzy potrafią tyle wytrzymać. Jeśli szybko nie dostaniesz widokówki z zewnątrz, to koniec. Stąd szmirowata. My zwyczajnie takich widokówek bardzo potrzebujemy.
2. Jaka idea stała za jej powstaniem?
Chciałem szybko podzielić się swoim pisaniem, nie czekając na niczyją łaskę. Miałem wtedy wiele do powiedzenia. Przynajmniej tak mi się wydawało. Wymyśliłem więc własne pismo. Podzieliłem się i dostałem to, czego chciałem. Taki był początek. Dzisiaj jest nieco inaczej. Jestem obrzydliwie garbaty. Choć idea, przyznaję, pozostaje ta sama. Szybkie kobiety, sława i proste odpowiedzi.
3. Pismo wydawane jest nieregularnie. Jeżeli starać się określić jego częstotliwość, to co roku pojawia się nowy numer. Dlaczego tak długo każesz czekać czytelnikom na nie? Czym jest to spowodowane?
Wydaję szmirowatą dla przyjemności. Poza tym jestem człowiekiem leniwym. Są teksty, są zdjęcia, jest chęć i jest czas, to jest i szmirowata. Dzięki temu stała się ona najbardziej pożądanym kawałkiem papieru w lublinie. Nie lubię pomocy. Reguła jest taka: im bardziej pisarzyna chce się angażować w sprawy redakcyjne, tym słabiej pisze. Takiego chromolę. Wolę to zrobić sam, a mieć teksty na poziomie. Zresztą mnie naprawdę ciężko z kimkolwiek się dogadać.
4. Każdy numer “Szmiry” posiada swojego, powiedzmy, bohatera. Są to z reguły twórcy awangardy. Chcesz przypomnieć te postacie? Czy są oni Ci szczególnie bliscy?
Owszem, każda “Szmira” ma swojego, jak to nazwałeś – “bohatera”. Są to moi biali bracia, których twórczość w dużej mierze ukształtowała mnie jako człowieka. Nieprzypadkowa zbieżność tych nazwisk świadczy właściwie o charakterze pisma. Bohaterem pierwszego numeru był Charles Bukowski, potem był Henry Miller, Blaise Cendrars, a teraz mamy Johna Fante i okazjonalnie Mieczysława Alberta Krąpca.Już od dłuższego czasu planowałem uczczenie jego pamięci. Osobiście nigdy nie podzielałem tej myśli, natomiast sam system myślenia, bez którego nie może obejść się żadna literatura ani nawet komiks, został w jego przypadku konsekwentnie doprowadzony do perfekcji. Jedyny, jeszcze niedawno należący do żywych, któremu udało się tego dokonać. Reszta naszych bohaterów przy Krąpcu to hulaszcze bawidamki. Choć w dążeniu do pewnej systematyzacji myśli wszyscy byli spójni. Nie chodzi tu oczywiście o formę, jak mawiał Bukowski: forma rodzi się wtedy, gdy słabnie duch. Mam na myśli konsekwencję i wierność ideałom, którym to podporządkowywane jest życie. Może to być Minnesota, może to być hedonizm, bóg, kobiety lub logika. Może to być poczucie humoru lub alkohol i wyścigi konne. Mogą to być podróże jak u Cendrarsa. Nieważne. Nie zdzierżę jednak zmyślania w wyborze takiego układu. Autentyzm i szczerość zarówno u pisarzy jak i u filozofów cenię najbardziej. Stąd obecność m.in. Krąpca. Gość miał naprawdę niezłą obsesję. Natomiast reszta… reszta to byli fajne chłopaki. W ich tekstach można znaleźć naprawdę mięsiste kawałki. Czasem kawałki jakiegoś ludzkiego sensu. Tej prozy nie można nie lubić. Jest w niej całe nieokiełznanie i anarchia świata.
5. Czy dobierasz teksty autorów do danego bohatera numeru? Jak szukasz autorów?
Dobieram raczej bohatera do tego, jakie mam teksty. Nie ma w tym jednak większej zależności. Choć pewnie powinno tak być. “Szmira” nie jest pismem dużego kalibru. W Lublinie mam garstkę raptem sprawdzonych autorów. Z tej garstki zbiera się garść tekstów. Wybieram najciekawsze. Dopasować je wszystkie do stylu pisania danego „bohatera” jest właściwie niemożliwe. Chodzi tu raczej o wskazanie pisarzy, którzy nie zawsze są znani i popularni, a którzy mają obsesję i warto zwyczajnie ich czytać. Jeżeli jest jakieś przesłanie w literaturze, to właśnie oni je mają. Co jest raczej potworne. Chodzi przecież o władzę nad światem.Co do szukania nowych autorów, to w ogóle ich nie szukam. Tym zajmują się raczej inni. Ja czytam tylko to, co ślą mi na skrzynkę.
6. Grafiki, ilustracje są immanentną częścią Szmiry. Obrazują one teksty. Są rysowane specjalnie do danych tekstów czy dobierane z dostarczonych gotowych rysunków?
Różnie. Staram się, aby raczej ilustrowano konkretne teksty, jednak jak się okazuje, jest to zdanie wymagające niestworzonej hermeneutyki. Najczęściej efekt okazuje się infantylny. Dlatego korzystam raczej z gotowych już zdjęć, robionych np. przez Martę Ryczkowską. Zdjęcia są obrabiane i dopasowywane do konkretnych już tekstów. Natomiast jednym z nielicznych, robiących ilustracje jest Mariusz Tarkawian. Podobno albumy kupuje w Berlinie.
7. Jest to pismo lubelskie, tzn. regionalne, czy może tematyczne?
Z założenia regionalne, choć staram się realizować ideał pisma otwartego. Poszczególne numery nie mają swoich tematów. Nie wyobrażam sobie, abym miał robić cały numer o trwodze na przykład, czy o zatraceniu. “Szmira” nie jest pismem filozoficznym, nie ma w niej publicystyki. Pomysł, aby wiersze dobierać pod kątem tematyki, jest jeszcze bardziej absurdalny. No chyba, że byłyby to wiersze o jaskółkach i wiośnie.
8. Jak plasujesz “Szmirę” na tle polskich pism literackich?
Na pierwszym miejscu plasuję. Szczerze mówiąc, nie znam obecnie innych zinów literackich, coś tam kiedyś wpadło mi w ręce, ale nawet nie pamiętam tytułów. Nie interesuje mnie to. Nie mam zamiaru z nikim konkurować ani wychodzić szeroko poza granice Lublina. Tutaj mam monopol, ludzie przynoszą mi kwiaty i częstują jabłkami. Wiedzą, że nie ma innego wydawcy. Chcą pamiętać o tym.
9. W ilu egzemplarzach wydajesz i jak wygląda kolportaż?
Rozpowszechniasz pismo tylko w Lublinie czy jeszcze w innych miastach?Pierwsze trzy numery wydałem własnym sumptem. Drukowałem w różnych miejscach, głównie w Zakładzie Przetwórstwa Ziemniaczanego na Goduli. Najpierw było około dwustu, potem trochę więcej, trzysta… Teraz mieliśmy pięćset egzemplarzy, każdy po 72 strony. Pierwszy raz drukowaliśmy w najprawdziwszej drukarni z prawdziwymi maszynami i profesjonalną obsługą. Wszystko dzięki pomocy „Ośrodka Brama Grodzka - Teatru NN”. Planuję utrzymać taki nakład i wydawać szmirowatą nieco częściej. Wszystko zależy od tego, na ile sprężą się autorzy. Przy ostatniej robocie było nieco pośpiechu, chcieliśmy zdążyć na Festiwal Lublin – Miasto Poezji, przez co nie do końca jestem zadowolony z wszystkich tekstów. Było też kilka drobnych wpadek. Na przykład najprawdziwsza drukarnia zamiast drukować tytuł SZMIRA, puściła z tytułem ŚCIERWO. Na szczęście nikt się nie zorientował.Zostawiam więc to ścierwo w autobusach, knajpach i poczekalniach. Można je znaleźć w Centrum Kultury, można zapytać ortopedę, a już na pewno leży w pralni chemicznej. Adresatem jest głównie przypadkowy odbiorca. Oprócz tego mamy swoich stałych czytelników z różnych miejsc Polski i do nich trafiamy pocztą. Także każda większa redakcja w kraju i wydawnictwa dostają swój egzemplarz. Wszyscy oni zgodnie twierdzą, że najprzyjemniej czyta się szmirowatą na kiblu.
10. Kto pomaga Ci w tworzeniu Szmiry? Czy są jakieś stałe osoby w redakcji?
Nie ma redakcji jako takiej. Szmira to mój autorski projekt, przy którym pracują różne osoby w zależności od tego, co jest do zrobienia. Tak więc rozmaici ludzie przez ten czas zajmowali się składem, to samo z ilustracjami, selekcją tekstów i szukaniem ich. Kiedyś robiłem zebrania tych wszystkich postaci, ale za cholerę nie mogliśmy się dogadać. Zdecydowanie prościej współistnieć nam na papierze.
11. Pozyskujesz jakieś fundusze na wydawanie tego pisma?
Pierwsze trzy numery sponsorował Zakład Przetwórstwa Ziemniaczanego na Goduli. Na ostatni numer dostaliśmy grubą kasę od Bramy Grodzkiej. Generalnie staramy się o dotacje z Unii, ale te kutasy nie czują bluesa. W ostateczności zaczniemy tłumaczyć ścierwo na arabski.
12. W najnowszym numerze znajdują się nie tylko twórcy z Lublina, ale i z całego kraju. Jak do tego doszło?
Głównie za sprawą Kamila Brewińskiego. Ten skubany zna całe to towarzycho. No więc spytaliśmy kilku pisarzy, czy nie zechcieliby trochę pomocować się z nami. Jak się okazało, Lublin nie był im całkiem obcy. Spotkaliśmy się wszyscy na ostatnim slamie. Potem schlalimy mordy z raperem dolarem. Rozpierdoliłem sobie łokieć o piwo podane w lampce i straciłem mnóstwo krwi. Zresztą “Szmira” zawsze była pismem otwartym. Ona uwielbia gości.
Na końcu zamieszczamy listę autorów (w kolejności chronologicznej), którzy pisali do “Szmiry”:Sławomir Matusz, Ewa Frączek, Zbigniew Matyjszczyk, Michał Ratajczak, Karolina Paczoska, Jacek Zalewski, Paweł Malik, Ewa Banachowicz, Rafał Wołowczyk, szakłak cirznie, Marek Hetman, Filip Nawrot, Tomasz Berrached, Marta Juśko, Rafał Błachnio, sou, Teresa Tokarczuk, Agata Grabowska, Piotr Mirski, Jarek Suszek, Agnieszka Pioś, 313, Marcin Rynkowski, Paweł Brzeziński, Magdalena Majdańska, Łukasz Libiszewski, Daniel Filipek, Magda Bazylewicz, Leszek Onak, Sebastian Kloc, Błażej Kozicki, Kinga Nieczaja, Qurelle, Mirosław Kolarczyk, Krystyna Blanchelot, Tomek Kitliński, Jerzy Krzysztof Misiec, Marta Ryczkowska, Maciej Gierszewski, nomadolog nomadolog, Wojciech Be, Jaś Kapela, Paweł Łęczuk, Kamil Brewiński, Jacek Giszczak, Gill Gilling, Jakub Węgrzyn.

Brak komentarzy: